08     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     HALF-LIFE FAMILY: RECENZJA - Blue Shift



Grzegorz"B@LceR" Bancerz


Jeśli na rynku ukaże się produkt dobry, co najmniej dobry to niczym dziwnym nie jest fakt, że autorzy tego produktu zaczynają go traktować jak dojną krowę. Co rusz wypuszczają dodatki, unowocześnienia czy oficjalne kontynuacje danego tytułu. Póki trzymają poziom jest wspaniale, lecz jeśli zaczynają na siłę wciskać graczom słaby produkt bazujący tylko na potędze jego poprzednika to nie jest już tak kolorowo.



NAZYWAM SIĘ CALHOUN, BARNEY CALHOUN
Po wstępie można by stwierdzić, że tekst ten będzie obfitował w same narzekania i negatywne oceny. Cóż, myślę że słowa konstruktywnej krytyki zawsze się przydają...ale nie będzie aż tak źle ;-). Przecież bohaterem tego tekstu jest oficjalny dodatek do gry HALF-LIFE, kryjący się pod tytułem BLUE SHIFT. W oryginalnym HALF-LIFE’ie kierowaliśmy poczynaniami Gordona Freemana, naukowca pracującego w laboratoriach Black Mesa Research Complex. Później, w dodatku OPPOSING FORCE, do akcji wkroczył żołnierz, członek elitarnej jednostki, która pacyfikowała wspomniane laboratorium. W trzeciej odsłonie za myszkę chwyta ochroniarz, Barney Calhoun – i to jego poczynaniami będziemy kierować.
BLUE SHIFT jest samodzielnym dodatkiem, który nie wymaga zainstalowania pełnego HALF-LIFE’a. Działa na tym samym silniku graficznym i nie spodziewajcie się jakichś poważniejszych zmian w stosunku do oryginału. A wszystko zaczyna się podobnie. Barney jedzie rankiem do pracy. Jest to ten sam dzień, w którym zaczynała się pierwsza część HL. Wśród dialogów będzie można nawet usłyszeć wzmianki o Gordonie Freemanie i jego odpowiedzialności za całe zamieszanie. Zamieszanie, które wybucha niespodziewanie i powoduje, że kolejny człowiek, tym razem z jednostki BlueShift musi znowu walczyć o życie.

TO SAMO, A JEDNAK CIEKAWI
Walczyć będziemy z tymi samymi przeciwnikami, nie dodano nawet żadnych nowych postaci. Eksterminacja odbędzie się przy użyciu tego samego zestawu broni, a jedynym czego należy oczekiwać to dodanie tzw. High Definition Pack, czyli zestawu nowych, wyższej jakości tekstur otoczenia i postaci. Jeśli chodzi o poziomy, tu także nie zmieniło się nic. Nadal

Laboratorium Black Mesa ponownie.

będziemy buszować po zakątkach Black Mesa, chociaż przyznać trzeba, że będą to miejsca, do których dostępu nie mieliśmy we wcześniejszych odsłonach „pół-żywego”.
Ogólnie rzecz biorąc BLUE SHIFT jest idealną kalką HALF’a. Jednak nie działa to na jego niekorzyść.

Co ja bym zrobił bez rakietnicy?

Zachowano klimat serii, który epatuje jakąś taką dziwną siłą, przyciągającą gracza do monitora na długie godziny. Można pokusić się o stwierdzenie, że akcja jest trochę bardziej dynamiczna. Odbijanie naukowców, ochranianie ich, czy wreszcie rozmowa w celu zdobycia pewnych informacji – to wszystko niby już było, ale w tym dodatku zaimplementowano to w idealny sposób. Czy warto więc zagrać w BLUE SHIFT? Dla fanów serii jest to pytanie retoryczne, a graczom, którzy wcześniej się nie zetknęli z tym tytułem należy go polecić.

Dzień dobry, którędy do Koluszek?

Ze względu na klimat, ze względu na wysoką grywalność, ze względu na doskonałą oprawę graficzną i dźwiękową, ze względu na to w końcu, że przecież to HALF-LIFE! A jak można nie zagrać w tę grę? Polecam!

Ocena: 8/10


08     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     HALF-LIFE FAMILY: RECENZJA - Blue Shift